Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mego życia; ciebie jedną wyłącznie kocham. Wiem, wiem; zawsze tak mówią mężczyźni, ilekroć chcą przebłagać kobietę i masz zupełną słuszność, że mi nie wierzysz. Ale widzisz jednak: Jeśli zastanowisz się nad trzema pierwszemi latami serdecznego naszego stosunku, nie słabnącego nigdy, jeśli przypomnisz sobie tylko, jeśli pamiętasz jeszcze, patrz, niepodobieństwem jest, abyś odmówiła mi wiary. W chwilach najgłębszego poniżenia mego nawet, tyś mi pozostawała niezapomnianą i dusza moja zawsze winna była zwracać się ku tobie, musiała cię szukać, musiała żałować, zawsze, rozumiesz? zawsze. Ty sama, czyż nie spostrzegałaś tego? Kiedy uważałem cię za siostrę tylko, czyż nie zdarzało ci się widzieć, że ja umieram ze smutku? Przysięgam ci, że zdala od ciebie nie zaznałem nigdy ani jednej godziny zupełnego zapomnienia. Nigdy, nigdy, przysięgam ci! Tyś była mojem uwielbieniem stałem, głębokiem, tajonem. Najlepsza część mego ja zawsze należała do ciebie; i jest nadzieja, która nigdy nie zagasła we mnie: nadzieja oswobodzenia się z więzów złego i odnalezienia napowrót pierwszej mej, jedynej miłości... Ach, Juliano, powiedz mi, żem tej nadziei nie nosił w piersi daremnie!
Ona szła obok mnie niezmiernie powoli, nie patrząc już przed siebie, z głową pochyloną, nadzwyczaj blada. Jakiś kurcz bolesny chwilami ukazywał się w kącikach ust. A ponieważ milc-