Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Vièrge katedralnej. Jest to rodzaj pobożnego votum... i w tej chwili kończyła wspaniałą girlandę dla tego autel’u.
Czułem, że mówi nieprawdę, więc spojrzałem uważnie w twarz Władzi.
Stała z pochyloną głową i brwiami ściągniętemi, jak zwykle, gdy matka mijała się z prawdą.
— Może przeszkadzam — zawołałem. — O! proszę, panno Władysławo, kończ swoją pracę w mej obecności. Będę najszczęśliwszym, mogąc przyjrzeć się tworzeniu tych ślicznych arcydzieł. Chętnie nawet dopomogę w układzie, bo znam się cokolwiek na malarstwie, a kwiaty studjowałem specjalnie...
Władzia podniosła głowę i spojrzała na matkę. Ta ostatnia zdawała się wahać chwilę, ale widocznie jakieś względy przemogły, bo, śmiejąc się z przymusem, zawołała:
Eh, bien!.. skoro pan jest amatorem tego rodzaju pracy, przynieś, Władziu, twój mały warsztat. Vous allez lui donner du gôut — dodała, zwracając się ku mnie.
Skłoniłem się na znak potwierdzenia.
Władzia wyszła szybko i po chwili wróciła, niosąc na kwadratowej desce niezliczoną ilość pączków różanych i mchu, nawiniętego na pręciki druciane.