Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

a więc córka pozostać powinna i tańczyć kadryla przy świetle elektrycznem, które lada chwila zabłysnąć miało.
Na błagalny jednak ruch Władzi postanowiłem przyjść z pomocą nieszczęśliwej dziewczynie.
— Jeśli panie pozwolą towarzyszyć sobie, to rzeczywiście powinniśmy już odjechać, tem bardziej, że panna Władysława zdaje się być cierpiącą. Proszę więc posłuchać mej rady, a natychmiast pobiegnę i każę zajeżdżać.
Słowa moje odniosły magiczny skutek. Ja to widocznie byłem tem słońcem elektrycznem, dla którego hrabina pragnęła na stawie pozostać. W jednej chwili zmieniła swą rolę: zaczęła ubolewać nad cierpieniem córki i zgodziła się na natychmiastowy odjazd do miasta.
Gdyśmy wsiedli do sanek, Władzia pochyliła się ku mnie i ścisnęła gorączkowo mą rękę..
— Dziękuję! — wyszeptała — dłużej nie mogłabym tu zostać... stokroć wolałabym być pod lodem niż na lodzie!

∗                    ∗

Od tej chwili byłem codziennym gościem hrabiny. Władzia z prawdziwą radością witała mnie, a blada jej twarzyczka ożywiała