Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hohenschuhe. Za nami postępowała Władzia, której bladość odbijała rażąco od ciemnej, granatowej barwy baszłyka, haftowanego srebrnemi palmami.
Wynajęty hotelowy powóz oczekiwał na nie na dole.
Otworzyłem drzwiczki i, w braku lokaja, umieszczałem jedną po drugiej we wnętrzu brudnego i starego powozu.
Hrabina Skierka wyciągnęła ku mnie chudą rękę, na której marszczyła się skóra rękawiczki.
— Jesteśmy codzień o piątej w domu... Zdaje się, że pan jesteś amatorem muzyki; mówił mi o tem pan Leon. Władzia jest bardzo muzykalną... zaśpiewa panu habanerę z „Carmen“.
Spojrzałem na pannę Władysławę, siedzącą w cieniu. Tylko wielkie jej czarne oczy odznaczały się na bladej twarzy ciemnemi plamami. Musiała na mnie patrzeć w tej chwili.
Czułem to.
Odpowiedziawszy banalnym frazesem na zaprosiny hrabiny, zamknąłem drzwiczki powozu, który ruszył pospiesznie w stronę nazwanego Piaskami przedmieścia.
Ja zaś podążyłem do mego hotelu. Przez drogę przypatrywałem się gwiazdkom, iskrzą-