Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pozostaje wierną swoim zasadom, wszczepianym od dzieciństwa. Ja zaś jestem przezwana esprit de contradiction i wiecznie czegoś szukam... szukam... Duszę mam dziwnie niespokojną.
Dokoła nas gwar wzrastał z każdą chwilą, podniecenie zwiększało się z każdą świeżo odkorkowaną butelką, z każdym cukierkiem, znikającym w kolorowych ustach...
Kobiety pochylały się w tył, podnosząc w górę głowy, wyciągając białe szyje, strojne w szerokie aksamitki lub rzędy pereł. Purpurowe fale krwi przebiegały pod delikatną, atłasową powierzchnią ciała, a piersi falowały szybko, podnosząc pajęcze koronki, któremi były pokryte.
Mężczyźni przysuwali się bliżej, ośmieleni tem ściśnieniem, w którem mimowoli łokcie ich dotykały się co chwila obnażonych ramion, a oczy spotykały, tuż tuż przed sobą różowy atłas nagiego ciała.
Zapach dobrej kuchni mieszał się z delilikatnym aromatem wina, pyszną wonią i odurzającemi perfumami, wznoszącemi się ze strojów kobiet. Panienki chichotały jeszcze bezmyślniej, mężatki flirtowały nie na żarty — a młodzi ludzie drwili z pierwszych, a ema-