Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przesuwającą się przez jej umysł. Był to fenomen, zjawisko nadzwyczajne pomiędzy temi twarzyczkami z masy porcelanowej, starającemi się właśnie ukryć to, co się przez ich ptasie mózgi przewijało.
Bukiet kwiatów wystarczył nam do zawiązania rozmowy. Przytem byłem serdecznie ciekawy dowiedzieć się, w jaki sposób panna Władzia nabyła tak wielkiej wprawy w robieniu sztucznych kwiatów. Na salonową próżniaczkę i wychowankę Sacre-coeur było to bardzo wiele — o wiele więcej, niż się spodziewać mogłem.
Zapytałem ją wprost, kto ją wyuczył sztuki robienia kwiatów.
Odpowiedziała mi dość oschle, gdyż widocznie nie mogła zapomnieć niesmacznego komplimentu, którym ja obraziłem.
Historja nauki kwiatów była nader prosta. Panna Władysława, będąc jeszcze młodą dziewczynką, miała przy sobie rodzaj towarzyszki zabaw, słowem wychowankę pani hrabiny, biedną dziewczynkę, córkę jakiegoś dzierżawcy. Otóż ta towarzyszka uczyła się w magazynie sztuki robienia kwiatów, aby módz z czasem pracować i stanąć o własnych siłach. Panna Władzia znalazła rzecz tę odpowiednią do swoich upodobań i z całem za-