Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Duszę! I to piękną duszę! — odparłem poważnie.
Wesołość Leona nie miała granic.
Stilvoll, piramidal! — wołał, śmiejąc się. — Wieś dziwnie na ciebie wpływa, poszukiwaczu... dusz! Robisz się romantycznym, a to nie w modzie.
— Nie wiem, czy w modzie jest dawać kobietom dziwaczne i śmieszne przezwiska. Nazywacie matkę hrabiną Skierką, a córkę „znakiem zapytania“. To rzeczywiście nieromantyczne.
Leon zabrał się znów do dręczenia Chińczyka.
— Cóż chcesz, mój drogi; ainsi va le monde — wyrzekł po chwili; — hrabina Skierka jest rzeczywiście hrabiną, choć dużo byłoby o tem mówić. Ale nikt z nas nie myśli zaglądać do jej papierów. Nazywa się Zadolińska i spokrewnioną jest z kilkoma staremi rodami. Śmieszność, jaka ją otacza, ściąga na siebie swym brakiem taktu i konieczną chęcią wydania nieszczęśliwej córki za mąż. Już lat ośm włóczy ją po balach, stroi za pożyczane pieniądze, zachwala jak towar na sprzedaż i umiera ze złości, widząc, jak wszystkie jej zabiegi pełzną na niczem. Władzia nie ma szczęścia, nie podoba się nikomu... nikt z nią