Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Skłoniłem się przed nią, prosząc ją do tańca. Lekki rumieniec oblał jej bladą twarz, powstała powoli i bez najmniejszego wdzięku położyła rękę na mojem ramieniu. Objąwszy jej kibić, zdziwiłem się, że była tak szczupłą. Czułem tylko fiżbiny, stalki i inne mordercze narzędzia, pokryte i zamaskowane białą tkaniną.
Serenada hiszpańska w rytmie walca kołysała kilkanaście par, obracających się pośrodku salonu. Czarne fraki i różnobarwne tkaniny mięszały się razem, łączyły i znów rozbiegały.
Zdawało się że promień słoneczny rozkłada się się na barwy tęczowe. Cała gama kolorów mieniła się pod dźwiękami melodji Metry — melodji szlachetnie, porywająco namiętnych...
Nawet Niemki walcowały z temperamentem, a starszej księżniczce krwi błyszczały oczy..,
Hiszpanja, kastaniety, torreadorzy!.. to zdoła i Niemkę rozruszać...
Ale moja tancerka obracała się jak automat w moich ramionach, blada jej twarz pobladła jeszcze bardziej, a oczy uparcie spuszczone zdawały się nie widzieć ożywienia, jakie panowało w sali. Tańczyła w dodatku