Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

głowa jej pochyliła się jeszcze niżej na piersi.
Widocznie „la comtesse Skierka“ była matką „znaku zapytania“.
Dz wni byli ci ludzie, zgromadzeni w tym salonie. Nadawali wszystkim przezwiska!
Przez chwilę miałem ochotę zapytać, jakiem mianem mnie ochrzczono.
Ale przypomniałem sobie, że mnie koledzy szkolni przezwali niegdyś „djabołkiem“.
Wystarczała mi ta jedna nazwa i dlatego nie zainterpelowałem hrabianki Elzi o nową perłę jej dowcipu, mającą jako oprawę moją mizerną osobistość.
Hrabina i Władzia wróciły na swoje miejsca. Księżniczki pociągnęły dalej, jak dwie komety, wlokące za sobą wspaniałą miotłę! ach, pardon!... ogon, czy tren, złożony z osobników samej śmietanki krakowskiego towarzystwa. Hrabina była widocznie wzburzona „nietaktownem“ postąpieniem Władzi.
Zaczęła więc upominać ją półgłosem.
— Już cię sermonowałam tyle razy, ażebyś dla księżniczki była uprzejmą. Ale ty perzistujesz w uporze. Par quelle raison?
Władzia milczała, tylko ręce jej nerwowo ściskały biały, atłasowy wachlarz, przy którym wisiał mały karnecik z kości słoniowej do zapisywania tańców.