Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powiewając wspaniałemi toaletami z różowej iluzji i wysuwając naprzód strojne w kwiaty gorsy.
Za ich nadejściem matka Władzi porwała się z krzesła, — a uśmiechając się dziwacznie, posunęła się ku Niemkom z całym arsenałem komplimentów i oświadczeń przyjaznych.
Władzia, pociągnięta przez matkę, postąpiła także kilka kroków w kierunku księżniczek, ale nie wymówiła ani jednego słowa, nie wyciągnęła nawet ręki. Oczy trzymała wlepione w ziemię; rzecby można, że poniżająca uprzejmość matki sprawiła jej przykrość.
Podobała mi się ta niema protestacja przeciwko zachowaniu się całego tłumu i uczułem dla Władzi coś nakształt szacunku.
Tymczasem do nszu moich doleciały następujące słowa, wyrzeczone ironicznym męskim głosem:
La comtesse Skierka zdaje się być en intimite z księżniczkami...
— Przynajmniej ma szczere chęci ku temu — odparł drugi głosik, w którym poznałem srebrne tony hrabianki Elzi.
Władzia stała tuż przy mnie; widziałem. drgnęła pod wpływem tych słów, jak