Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Księżniczki nie zachwycały urodą, choć mówiono o nich, że są ravissantes, a oczy ich mdłe, niewyraźne, mówiły tylko o praterfestach i dworskich balach.
Wolałem więc pozostać na mojem krzesełku i obserwować pannę Władzię, której oczy zajęły i zastanowiły mnie odrazu.
Zresztą miałem tu mało znajomych.
Przybywszy ze wsi do Krakowa „na karnawał,“ dla zadowolenia jedynie mej matki, która w swej troskliwości wyobrażała sobie, że się nudzę w czterech ścianach mej pustelni, wlokłem swą taczkę karnawałową, zmieniając frak na tużurek, tużurek na frak, stosownie do okoliczności.
Znajomości nie zawierałem chętnie. Mam to coś w naturze, które czyni mnie sztywnym wobec osób nieznanych; jestem, przyznaję, bardzo drażliwym na punkcie podawania ręki i wymiany mniej banalnych myśli. Wolałem więc ograniczyć się na kółku dobrych przyjaciół mej matki i bywać tylko w tych domach, w których bywać niejako byłem zmuszony.
Zresztą i z tych wieczorów, rautów, obiadów wychodziłem tak, jak ten „Jean, qui s’en alla, comme il etait venu“ — nigdy niepodrażniony nawet w swej ciekawości, nie