Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzę wszakże, iż to pochodzi z rozterki, jaka panuje między nią a JW. hrabiną dobrodziejką.“
Odpisałem pani Bentkiewiczowej, prosząc, aby mi doniosła o każdej zmianie w usposobieniu mej przyjaciółki. Kilkakrotnie chciałem sam do Władzi napisać, ale oczekiwałem od niej listu, który wreszcie przybył.
Był krótki — zawierał zaledwie jedną stronicę i znać było, że ręka, kreśląca te słowa, drżąca była i niepewna.
„Kochany przyjacielu — brzmiały słowa listu, — poszłam za twą radą. Dziś stoję za kontuarem. Przebyłam wiele i cierpię jeszcze ciągle. Jestem nadto wzburzona tym śmiałym krokiem, jaki uczyniłam, abym ci mogła opisać dokładnie stan mej duszy. Potrzebuję się uspokoić, odzyskać równowagę. Sądzę, że to niedługo nastąpi. Do widzenia więc!... Do przyszłego listu.“
Ale listu tego tak prędko nie otrzymałem. Jeden z moich wujów zasłabł nagle i zażądał odemnie, abym mu towarzyszył do południowych krajów. Wyjechałem więc na czas długi z kraju i, bezustannie zajęty dogorywającym człowiekiem, nie przenosiłem się myślą do Lwowa. Ta wędrówka trwała dość długo, bo półtora roku.