Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do spółki, że, będąc pełnoletnią, podobną umowę sama zawierać może.“
Wczoraj więc podpisano ów akt, którego kopia leżała przedemną. Hrabina milczała, srodze zagniewana na córkę, ale ostateczna ruina, granicząca z nędzą, zamykała jej usta. Zdaje się, iż wyczerpała wszystkie źródła, któremi się dotąd posiłkowała. Straciła kredyt, a dłużnicy stawali się z każdą chwilą natarczywsi. W każdym razie ciężką przeprawę musiała mieć biedna Władzia i biedne jej serduszko poniosło niejedną bolesną ranę.
Posłałem natychmiat przyobiecaną sumę na ręce mego notarjusza z poleceniem wypłacenia natychmiastowego pani Bentkiewiczowej.
W kilka dni później otrzymałem pokwitowanie z odbioru pieniędzy i list wdowy, oznajmiający mi, że hrabianka od trzech dni pracuje w magazynie, wprowadzając ład i porządek i stwarzając prawdziwe arcydzieła z wielkiej ilości bezużytecznie leżących kwiatów.
„Mam nadzieję — pisała wdowa, — że magazyn nasz niedługo stanie się pierwszorzędnym, a gust i wytworna robota JW. hrabianki zasłyną daleko. Przykro mi tylko, że JW. hrabianka jest ciągle smutna i znękana. Są-