Strona:Gabriela Zapolska - Księga na spalenie.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tach owych dostrzegli prawdę czystą, wielką, jasną prawdę!
Lecz — oto — znalazła się na straży cenzura; na warcie koło natchnienia artystów stanął urzędnik i spokojnie, zimno — powiedział: „nie wolno!“ Legendę możecie mieć w głębi duszy — lecz... oto... tyle a tyle gwiazdek na kołnierzach, taki a taki podatek osobisto-dochodowy i tak a tak ma być pojęty Chrystus — nie inaczej“.
Z biur ciemnych, przysłoniętych wiecznie zakurzonemi storami zadecydowano zniszczyć sznur dyamentów, bo olśniewa, bo niepokoi.
„Wyrokiem rady księga na stracenie!“
Ileż to już razy szła tak na stracenie myśl ludzka, ileż to razy kwiat promienny i wonny strącano w czeluście piwnic. A potem, potem taki kwiat wydostawał się na słońce i dziwiono się, szydzono z tych, którzy go zniszczyć chcieli.
Bo kagańca myśli ludzkiej nałożyć niepodobna!
Psy, biegające bez kagańca — pachołki mogą łowić z pomyślnym rezultatem — ale myśl ludzką złowić na sznurek hyclowski, a potem struć strychniną — tego nawet najlepiej zorganizowana policya nie potrafi. Wiecznie i zawsze poruszać się będzie, a im więcej zgnębiona, im więcej opatrzona kagańcami i markami, tem silniejsza i potężniejsza będzie.
Na chwilę schronić się do katakumb, ocalając płonącą swą lampę przed powiewem, płynącym z rozwianych cenzuralnych wiatraków — lecz lampa nie zgaśnie nigdy, bo w takich katakumbach właśnie przechował się duch prostego, czystego Chrystyanizmu, z takich katakumb wystrzelił w górę promienny kwiat Legendy!
Jako grunt, jako rola, gdzie zrodziły się owiane wonią migdałowych różanych pęków podania — były groby pierwszych Chrześcijan — tych, którzy boso szli za Chrystusem, tych którzy słowa jego podawali sobie z ust do ust, z serc do serc. I tam nie trzeba było cenzury, nie miała nic do czynienia, opatentowana na lojalną i prawowierną część prasy. Skowronek śpiewał, kwiat słał swe wonie — duch