Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ci mają uśmiechnięte usta, pogodne spojrzenie, jedwabne chustki do nosa i często binokle w złotej oprawie. Śmieją się chętnie ze wszystkiego i wolą trufle, czasem fałszowane, ale jedzą je zawsze z doskonałym apetytem. Ci ludzie przejdą po sercu drugiej istoty, jak po chodniku kokosowym. Gdy spotkasz takie na drodze istoty, skłoń głowę z szacunkiem wielkim.
Ci ludzie nie mają serca.
Lecz ty, uparta entuzjastko, ciągle swemi załzawionemi oczyma na mnie spoglądasz! Mówisz, że nie lubisz trufli i że nędza ci serce porusza; szepczesz, że kochać można tylko sercem, a miłość — toć Bogu uczucie skradzione i w duszę człowieka przelane. I twierdzisz, o jasnowłosa, że bez tej miłości serdecznej świat zamarłby cały, kwiatyby nie miały woni, a słońceby zgasło! I mówisz, że gdy dwoje serc połączy się na wieki, to z radości wielkiej łzy płyną, a uśmiech usta rozchyla. Pocałunek miłosny w sercu echo znajduje i dźwięczy tam, jak piosnka miłosna. Teraz ty mi słuchać każesz...
„A ślubuję ci wierność, miłość i posłuszeństwo małżeńskie“. Błyszczy obrączka i biały welon oblubienjcy! O uparta entuzjastko, więc tu mi iść każesz i wsłuchać się w szeptaną przez ludzi przysięgę...
„A iż cię nie opuszczę aż do śmierci!...“