Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cała moc wielka, a brylantów szczęścia między niemi nie dojrzeć prawie.
Dla doktora narzędzie krwionośne dla nas siedlisko miłości wielkiej, poświęceń bez granic... i bezdennej rozpaczy.
Patrz jakie ono drobne; połóż twą rękę maluchną, a zakryjesz je zupełnie, — a przecież jakież w niem bogactwo miłości, jakaż kopalnia uśmiechów, które ludziom opromieniają życie, do szlachetnych czynów wiodą!
Drobny to skarbiec, a w nim tyle promieni słonecznych, przywiązania kobiecego, szeptów miłosnych, szlachetnych uniesień... i wszystko to mieści się tam, tam, tuż pod ręką twoją.
Bogactwo twoje wielkie; rozdawać je pełną dłonią możesz, jak dobra wróżka, za którą szmer dziękczynny płynie jak srebrna smuga za łódką. Tylko, na Boga! Strzeż, aby razem i skarbca ci nie zabrano... Będziesz wtedy bardzo, bardzo nieszczęśliwa!
Serce swe zachowaj dla siebie; gdy raz ci z piersi wydarte zostanie, pójdziesz płacząc, szukać go wszędzie; poranisz się cała o ciernie przydrożne i znękana, zmęczona upadniesz wreszcie na rozstajnej drodze, wpatrzona w dal ciemną...
Lecz serca swego nie znajdziesz, nie znajdziesz!... Lub, jeśli gdzie na rozdrożu znajdziesz jakiś przedmiot zniszczony, stłuczony,