Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nagle, jakby sobie coś przypomniał, wyciągnął rękę do szklanki, w której moczyły się włókienka konopi, i powoli strząsnął kroplę wody na zapisany arkusik papieru!
We mnie serce bić na chwilę przestało.
Ta kropla wody to... jego łza!
Za oknem dał się słyszeć głos rządcy, wołający go do chorego konia.
Porwał się szybko i bez czapki wyszedł z pokoju.
Ja wysunęłam się cicho z za portjery i zbliżyłam się do biurka.
Tak, — woda powoli przysychała do papieru, tworząc plamę szarawą, okrągłą... prawdziwą męską łzę!
Czułam śmierć w sercu, spadłam z nieba na ziemię.
Zamiast łzy płynącej z serca, on mi posyłał krople wody, w której się moczyły konopie!
Jakież rozczarowanie!
Książeczka czarno oprawna leżała obok listu. Spojrzałam na tytuł:
„Podręcznik dla zakochanych, czyli 150 listów dla narzeczonych“.
Spuściłam głowę i zapłakałam na grobie mych marzeń...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .