Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A jednak... pierś pod grubą bluzą podnosi się westchnieniem, ręka od pracy zgrubiała drży nerwowo i przed oczyma tego, który „dawno zapomniał“ — wśród prątków kołyski bieleje drobna postać dzieweczki, która klęcząc w długiej koszulce, wśród białych poduszek — wpółsennym głosikiem odmawia modlitwę wieczorną.
A on, ten człowiek, zda się ze spiżu odlany, który żywi się własnym potem i krwawiąc swe dłonie bez jęku, chleb powszedni zdobywa — ociera ukradkiem łzy, srebrzące się pod powieką, i wciąż odpowiada:
— „Dawno zapomniałem“!

∗                    ∗

Czasem dwoje ludzi stanie naprzeciw siebie, dwoje ludzi — mężczyzna i kobieta — którzy lata całe nie widzieli się i przeżyli zdala od siebie.
Ludzie ci stoją i patrzą na siebie, a pomiędzy nimi mara spowita w pajęczą tkankę tęsknoty, zwolna się kołysze, nucąc cichą piosenkę miłosną, której każda strofka zaczyna się od słówka: „Pamiętasz“?
A oni — zapatrzeni w siebie, żyją cali przeszłością, tą przeszłością, która ich w objęcia sobie rzucała, otaczając wieńcem snów