Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stoją smutne, jakby skarżąc się na swoje opuszczenie...
Lecz pomiędzy niemi i nami staje twoja wysmukła postać, o smutna maro! I szata twoja z mgieł utkana, jak żelazna zapora, dzieli nas od tych istot, zda się umarłych, a przecież żywych, których źrenice, szkląc się trupio, grzeją nam zziębłe serca i życie w stygnące dusze wlewają!

∗                    ∗

W fałdach twej szaty, snującej się cicho wśród grobów i ruin — jak głos szklanej harmoniki plącze się jedno słowo, które przy każdej mogile dźwięczy z przejasną czystością w powietrzu.
Słowo to krótkie, lecz jak pchnięcie noża straszne, jak iskra palące; tem słowem:
— „Pamiętasz“?...
Napozór, jak fragment niedokończonej piosenki, snuje się dookoła ciebie... Pamiętasz tę i tę chwilę? Pamiętasz tę melodję? Pamiętasz dźwięk tego głosu? Lecz ile ci ran serdecznych to słowo w głębi duszy otworzy... o, wiesz o tem tylko ty sam, nędzny robaku, taczkę życia pchający, a tak szumnie... „człowiekiem“ przezwany. I gdybyś posiadł wszystką wiedzę ziemską, gdybyś w skarbach Golkondy brodził, gdyby miłość najpiękniejsze