Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Urażone, nie powraca więcej, kryjąc smutek w głębi swej małej istotki. Jest jak kwiat zwrotnikowy, obracający się za słońcem! Słońce — to miłość twoja... nie skąp więc swych promieni. A miłość macierzyńska to tak wielka potęga! To otchłań pobłażania, pociechy, pomocy, najwyższego piękna! Wszak „Stabat Mater“ — to szczyt muzycznego natchnienia! „Ave Maria“ to najpiękniejszy śpiew Szuberta!... Promienie macierzyńskiej miłości biją z Sykstyńskiej Madonny i świat cały przed nią na kolana pada.
Miłość matki — to ideał!
I przed tym ideałem kona uśmiech sceptyka, wobec łkającej matki nad trumną dziecka, milknie śmiech rozpusty i czoła się ku ziemi chylą — i jęk matki potrafi oddalić śmierć od łoża syna i wrócić życie w stygnące piersi córki...
Powiedz więc teraz ty, któraś o śmierci mówiła przed chwilą — czy możesz nazwać się nieszczęśliwą, mając taką nić złotą w przędzy swego życia? Pochyl się nad kołyską, w której spać będzie „ono“ — a troska twa zniknie, świat cały rajem ci się wyda!
Lecz ty wspominasz mi, że narzeczoną jeszcze będąc, widziałaś przez okienko sutereny obraz, który wpił się w twą duszę i teraz ciągle przed tobą majaczy.