Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się do słońca dwoje młodych istot, odpoczywając w cieniu liści ciemnych... i umiało skonać razem w noc taką śmiertelną, skonać, jedno ratując drugie..
Razem... wiecznie razem!...

∗                    ∗

O gdybyś ty ożył, ty piękny, ciemnowłosy, uczuciem wszechpotężny i spojrzał w tę noc jesienną na ziemię, po której, zamiast fal spienionych, płyną całe rzeki srebrnego światła księżyca...
O gdybyś ty ożył i stopą twą z bronzu wykutą dotknął miejskiego bruku, który drży pod kołami karet, wiozących w koronki otulone kobiety!
O gdybyś ty ożył i jedną z takich kobiet porwał w swe ramiona, jak niegdyś Sarę przed laty, i podniósł do niebios, do gwiazd, płonących jak brylanty, i chciał ją ocalić ze świata odmętu, z fal występku i kału, które dookoła jak zwierz dziki krążą, wyciągają swe paszcze po młodość, piękność i niedoświadczenie — a wzamian za tę kochankę serdeczną gdyby ci danem było zginąć w nędzy i opuszczeniu, — gdybyś, zaślubiając biedną kobietę, stracić miał pozycję, majątek, sukcesję, utonąć w potopie ruiny — co zrobiłbyś, wnuku Lamela?