Strona:Gabriela Zapolska - Krowięta.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KROWIĘTA.
STUDYUM TEATRALNE
Napisała
Gabryela Zapolska.

III.

B
Brzymając w ręku podane kwiaty, mimowoli wraca myślą do tych chwil, w których głodna, zziębnięta, wyszydzona, uciekała do swej garderoby pod gradem złośliwych przycinków.
Przebaczyć można, ale zapomnieć... nigdy. Najsmutniejszy jednak, najbardziej bolesny widok przedstawia kobieta, która, opuściwszy skrzydła, pod wpływem rozgoryczenia nie poszła dalej... lecz została... „krowiętą.“
Spojrzeć na tę twarz wychudłą, okrytą siecią zmarszczek, w którą zda się wgryzła szminka, na te plecy zgarbione, wtłoczone w ciasny stanik ze zrudziałego aksamitu, na tę postać całą, lękliwą, pokorną, nieśmiałą, usuwającą się każdemu z drogi — smutek prawdziwie przejmuje, zwątpienie w ludzi ogarnia. I mimowoli zapytujemy siebie: co się kryło pod tem czołem pooranem bruzdami? Kto wie? może tam była intelligencya wielka, może ta pierś, obciśnięta zrudziałym stanikiem, mogła wydać głos srebrny, śmiejący się czystą kaskadą, lub dźwięczący prawdziwą nutą serdeczną?
Czy ta kobieta powinna powiedzieć razem z operetkową królową: „fatalité?“
Zdaje się, że to — fatalność!
Nic więcej!
Jeśli „krowiętą“ ma dużo sprytu i zna się na