Strona:Gabriela Zapolska - Krowięta.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Krowięta pobiera gaży od dziesięciu do trzydziestu guldenów lub rubli, stosownie do miejscowości w której przebywa.
Za to winna się ubrać na scenę. To znaczy, — powinna mieć kilka tualet balowych, kostium markizy, subretki, wieśniaczki, parę eleganckich tualet wizytowych z odpowiedniemi akcesoryami.
Również musi posiadać kostyum hiszpański, włoski, grecki, egipski, nawet staro żydowski. Dyrekcye bowiem pod względem strojów wymagają bardzo wiele.
Płacą też odpowiednio. Dziesięć lub pię tnaście guldenów! Toć to wspaniała gaża.
Dziewczyna więc nie je, nie śpi, szyje sama drżącemi ze zmęczenia rękami, i te palce, które nigdy może igły nie trzymały, teraz śród nocy kłują zniszczony welwet, naszywając go błyszczącemi blaszkami.
Jeśli nazajutrz rano zjawi się na próbie pobladła, zmęczona, z wyrazem znużenia na twarzy, koledzy jej z dwuznacznym uśmiechem pytają:
— Czy dobrze się bawiła?
Ona uśmiecha się również, ściskając nerwowo swe pokłute od igły ręce.
Jakaś fałszywa ambicya nie pozwala tej kobiecie powiedzieć całej prawdy.
Skrywa swą nędzę jakby ranę, sądząc, że nędza to jedna śmieszność więcej.
Po części ma i słuszność.
A teraz, czy w podobnych warunkach może się wyrabiać talent, może wzrastać chęć do pracy?
Trzeba wielkiej siły woli, aby przejść przez taki ogień czyśćcowy, nie straciwszy nic z pierwotnego zapału.