Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/621

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zamilkł na chwilę i widząc że Helena stoi nieruchoma, z twarzą pochmurną i brwiami ściągniętemi, zaczął dalej mówić spokojniejszym nieco głosem:
— Pomimo wszystkiego, co mi powiedziałaś przed chwilą, jestem przekonany, iż taki sam pociąg zmysłowy pchnął cię w objęcia Hohego... nic więcej!... Nie chciałem, ażebyś była dla mnie tem — czem był dla ciebie Hohe. Zdaleka, zdaleka, latami całemi — w myśli, w pamięci upajałem się czarem wspomnienia twej piękności, twej kobiecości głupiej, nędznej, ograniczonej, twej samiczej urody, która w oddaleniu przybierała kształty prawie nieziemskiego zjawiska. Przyzwyczaiłem się uważać cię za lalkę elegancką, piękną, czystą... za posąg bez mózgu, ale też i bez szczytowej nikczemności cudzołóztwa, za jeden z tych kwiatów, które czarują barwą i kształtem, lecz nie przynoszą nikomu ani szkody, ani pożytku. I gdy z ust twoich posłyszałem przyznanie się do twego z Hohem stosunku — zdjął mnie żal wielki... Otworzył się przedemną cały świat kłamstw i podłości, obłudy i znikczemnienia... Rozumiesz teraz, dlaczego tak bardzo pobladłem? Przez lata całe byłem pod urokiem twego ciała i nagle ujrzałem ciało to splamione, włóczone po legowiskach wiarołomnych kryjówek...
Helena podniosła nań oczy, które z zielonych stały się od smutku prawie czarnemi.
— Ach! — wyrzekła cicho — więc i ty także?...
— Tak! — odparł Born — i ja także byłem pod urokiem swego ciała i twej wyzywającej piękności... Dlaczego chciałaś, aby było inaczej? Całe twe wykształcenie duchowe i cielesne szło wiecznie w tym kierunku. Pragnęłaś działać na zmysły, na nerwy... zapominałaś o sercu... Sama nie znając