Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zarówno jak stan moralny graniczy z cierpieniem, jakie znosić muszą samobójcy w swej przedśmiertnej agonii. Zrobiłem bilans swego zdrowia, swej chęci do życia, swej siły dźwigania dalej egzystencyi bolesnej, jaka jest moim udziałem, i przyszedłem do przekonania, iż jak ongi doktór Rank Ibsena, powinienem położyć krzyż nad sobą samym. Obecnie bowiem czuję, iż mam zaczątki tabesu. Obserwacya Szerkowskiego dała mi to przekonanie. Przytem skrupulatna analiza mego „ja“, dała mi przeświadczenie, iż choroba mego ciała udzieliła się owemu czemuś, co mieni się być duszą mej istoty. W ten sposób, jestem amalgamatem chorobliwych składników i rozsiewcą rozkładu fizycznego i moralnego pomiędzy ludzkością. Tuberkuły, gnieżdżące się w mym krzyżu i tuberkuły, ssące mą wolę, paraliżują mlecz i wolę innych osobników! Nie, niezdolny jestem żyć dłużej, niezdolny jestem wlec za sobą tego worka drżącego mięsa, przerżniętego nitkami nerwów. I po co, na co? Jaki cel? Skończyć, jak moja matka, obłędem, lub jak inni, ci zdrowi, na apopleksyę, lub uwiąd starczy... A potem, co potem? Och, o to potem chodzi mi najbardziej a chodzi mi tak strasznie, iż w niecierpliwości mojej czekać dalej nie mogę.
Napisałem te słowa, z któremi jak z gadziną wychowaną na swem łonie istota moja nosiła się od tak dawna. Czy nie odgadłaś ich nigdy, ty, która umiałaś jedna paraliżować mi nerwy i przecinać na chwilę moje cierpienia. Śmierć, samobójstwo! Nie drżę przed niem! Owszem, pożądam, pragnę... Heleno, chcesz pójść razem ze mną w świetlane krainy, pełne złota i czarownej harmonii, lub zginąć marnie w proch się rozsypując? W proch, nie, bo oto nauka mówi, że nic w na-