Strona:Gabriela Zapolska - Dobrana para.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
DOBRANA PARA.
STUDJUM Z NATURY.
przez
Gabrjelę Zapolską

(Dalsz ciąg.)

Złączeni ze sobą tylko podczas godzin śniadania lub obiadu, Emil i Fanny siedzą naprzeciw siebie, mając sobie wiele do powiedzenia. Pomiędzy tym mężem i żoną, którzy lat temu trzy złożyli wizytę panu merowi, nie istnieje napozór nic, żaden węzeł moralny, oprócz wspólnej sypialni, obowiązkowej pieszczoty i fars, wyrządzanych „fournisseurom”.
On udawał, że pracuje, zajmując nędzną posadę w kantorze komisowym; ona przejadała z nim razem resztę kapitału, który ratami nadsyłał jej notarjusz z Rouet, małej mieściny nad brzegami Garonny.
Umysły ich błąkały się w dziwnie ciasnem kole. Oboje zajmowali się plotkami, wrzącemi w loży portjerki, oboje wieczorami przerzucali stare dzienniki, czytając dział zbrodni ze szczególną uwagą, oboje mówili z równą przyjemnością o nowych modach i handlarkach noszonej odzieży.
Ona ukończyła pensję, on — zdobył z trudem nazwę „bacheljera”. Ona — nie umiała pisać ortograficznie i nie wiedziała dokładnie o kształcie ziemi, on — bez zająknienia umieściłby Indje w Afryce, a Childeryka zrobiłby biczem bożym. Zresztą było