Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dziadek.

Krzywd niepomnieć?

Komitetowy.

Jakże to? Krzywd niepomnieć?... Niepodobna. W serce wrosło, w duszę wrosło... Lecz gdy stało się już tak — że tu zleciał groźny ptak — nam o sobie myśleć wara. Może cierpieć cały kraj, dziecko moje, wnuki twoje... pomnij pan!...

(wysuwa się z pokoju).
Długa chwila milczenia, wreszcie dziadek mówi stłumionym głosem.
Dziadek.

Świećcie w oknach!... gromnic rząd! — Nad tem Boski tylko sąd! — Nie chcę myśleć nic! już nic!...

(wychodzi do swego pokoju).
Pani idzie do kuchni — spotyka we drzwiach korepetytora.
Pani.

Kto to?

SCENA 13.
Pani. Korepetytorpotem Córka, Syn, Stróż.
Korepetytor.

To ja... przychodzę na lekcyę.