Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Komitetowy.

Taka trwoga... taki lęk. Aby prędzej minął dzień. Cały kraj nadzieją drży!

Dziadek.

Biedny kraj! o biedny kraj!

Komitetowy.

Biedni my i biedny kraj! Nie potępiać należy nas, chwytamy łacno nadziei cień. — Jakże wielka rozpacz w nas i jakież straszne nasze łzy — jeśli dzisiaj jedzie on — pośród kwiatów, środkiem bram!

Dziadek (jak echo).

Jakże wielka rozpacz w nas! Jakżeż straszne nasze łzy!

Komitetowy.

Tak! To ostatni skargi jęk, to już skarga wszystkich skarg — Nie wesela bije dzwon — Raczej to podziemny krzyk — A ten grany jemu hymn — Konających w pętach głos.

(słychać znów łkanie Pani).

Ktoś znów płacze, ktoś znów łka... Dzisiaj trzeba stłumić łzy — zaciąć zęby — stłumić głos.