Strona:Gabriela Zapolska - Buciki Maryni.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
3)
BUCIKI MARYNI.
NOWELKA
przez
Gabrjelę Śnieżko-Zapolską.

Dwie niedziele przesiedział w ten sposób, pisząc, przekreślając, czytając półgłosem jak uczeń swe wypracowanie.
Wreszcie praca została skończona.
Szło tylko o przepisanie i zaniesienie do którejkolwiek redakcji.
Przepisanie trwało dość krótko, a gdy Marynia postawiwszy setną babkę z piasku, przetarła oczki i przyszła oprzeć senną główkę na kolanach ojca, Zawiejski składał właśnie ćwiartki manuskryptu, numerując je u góry i poprawiając punktację.
Uśmiech, gość dawno niewidziany, przewijał się po zwiędłej przedwcześnie twarzy mężczyzny.
Był rad z dokonanego dzieła.
Spoglądał z pieszczotliwą wdzięcznością na ten niewielki zwitek papieru, w którym tyle nadziei pokładał…
Wreszcie pochylił się nad dzieckiem i posadziwszy je na swych kolanach delikatnie rozbierać począł.
Gdy z kolei z małych nóżek zdjął podarte pantofelki, uśmiechnął się tajemniczo.
— Będą baciki! — wyrzekł, tuląc dziecko do piersi.
— Tupty? — powtórzyła Marynia.
— Tupty, kiedy tak chcesz koniecznie — odpowiedział, śmiejąc się prawie wesoło.

............

Nazajutrz pod pozorem nagłego zasłabnięcia wymknął się z biura i z bijącem sercem pośpieszył do jednej z najbardziej znanych redakcji.
Długo stał na schodach, nie mogąc stłu-