Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i płakał bezustannie. Hrabina przerażona wybiegła wpół ubrana, zastała Małaszkę boso i w naprędce narzuconéj bieliźnie; chciała iść do syna, Małaszka zatrzymała ją, — trzeba zbudzić pana hrabiego, może on co poradzi.
Hrabina wróciła do sypialni i po chwili wbiegła do dziecinnego pokoju, ciągnąc męża za sobą. Zastali przy kołysce Małaszkę pochyloną nad płaczącym chłopcem. Maryanek nie miał wprawdzie gorączki, ale krzyczał głośno: pokazując na rączki i wołając, „kuku.”
W dziecinnym języku słowo „kuku” oznacza „boli.” Niebieska lampa paliła się zawieszona u sufitu, oblewając mdławym blaskiem porozrzucaną bieliznę, pościel i miękkie, nizkie sprzęty.
Zapomniane w kącie zabawki zdawały się drzémać w tém półświetle, tekturowy pajac w czerwonéj sukience wykrzywiał swą podrapaną twarzyczkę i zdawał się płakać razem z krzyczącém w kołysce dzieckiem.
Malutkie krzesełko leżało przewrócone na dywanie, obok grzechotki i kościanego łóżka.
Wchodząc, hrabia potknął się o to małe krzesło wybite czerwonym adamaszkiem, machinalnie podniósł je; gdy chciał postawić sprzęt na właściwém miejscu — wzrok jego padł na pochyloną nad dzieckiem Małaszkę.
Ona zdawała się oczekiwać tylko téj chwili — podniosła się i wyprostowała. Potężne ramiona oblało błękitne światło lampy, — spadająca z tych ramion koszula odkrywała olśniewający biust, modelowany na wzór starożytnych posągów.
Głowa uwolniona z więzów krasnéj chustki zdumiewała czystością linij — włosy przy ślubie odcięte, teraz