Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sposób podniecała go. Przesuwała się po to, aby zniknąć jak widmo senne. Nieraz wchodziła wczesnym rankiem do hrabiowskiéj sypialni, niosąc na ręku Maryanka w koszulce. Podawała dziecko nawpół rozespanéj hrabinie, a sama stawała w progu, opierając się o ciemną aksamitną portyerę. Stała tak z oczyma wpatrzonemi w przestrzeń, milcząca, czekając do chwili, w któréj hrabina znudzona zabawą z synem, zawołała ją do siebie. Hrabia milczał także, otwierając nawpół senne oczy i obejmując wzrokiem tę kobietę, która jak senne zjawisko zjawiała się co rana na tle ciemnéj kotary, aby po krótkiéj chwili zniknąć w fałdach aksamitu. Myślał potém o niéj, pijąc kawę, lub czesząc rzadkie włosy. Zdawała się nie dostrzegać go — miała twarz obojętną i na pozór znudzoną.
Raz spotkał ją na wschodach, wracającą z południowego spaceru — niosła na ręku dziecię, i zarumieniona od sierpniowego gorąca, oddychała ciężko. Zatrzymał ją, zastępując jéj drogę, ale ona królewskim ruchem odsunęła na bok dumnego pana. I on, lew salonów, pogromca serc niewieścich, usunął się przed tą wyciągniętą ręką, strojną w haftowany rękaw chłopskiéj koszuli, i patrzył ogłupiałym wzrokiem, jak z szelestem jedwabnéj spódnicy, szła daléj po wschodach, aż znikła na skręcie.
Małaszka oddychała teraz pełną piersią, używała dowoli uczucia nasyconéj zemsty, widziała męki hrabiego, a fantazya jéj pracowała całą siłą nad wymyślaniem tysiąca środków, któremi pobudzając namiętność swego pana, mogła ją doprowadzić do szczytu.
Raz w nocy zastukała do drzwi sypialni hrabiny, wołając o ratunek. Maryanek według słów jéj był bardzo chory. Miał gorączkę — rzucał się w swéj kołysce