Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na wieki i poszła z nim na dolę złą i dobrą. Widzi tę siostrę rozpromienioną uczuciem żony i matki, bo trzymiesięczne dziecko płacze za nią w domu. W opowiadaniu Kazi słyszy całą harmonię miłosną, do jakiéj Bóg przeznaczył kobietę, czuje, że ta siostra spełniła swą powinność, mimo niejednego bólu i cierpienia, jakie jasną jéj główkę ku ziemi pochyliło.
I mimowoli zwraca się myślą ku sobie, patrzy na swe wychudłe ręce i z trwogą spogląda w zmarnowane życie. Była... niczém i jest... niczém!... Ma tekturową koronę na głowie i kilkanaście sióstr, które przed nią klękają.. Jest-że to dosyć? — o! nie! nie!... I wśród srebrnego uśmiechu Kazi, serce Maryi Rafaeliny rwie się w buncie szalonym, który jéj przez lat tyle na chwilę nie dawał spokoju. A więc o to chodziło?
Nagle Marya Rafaelina uspokaja się trochę; Kazia opowiada właśnie urodzenie dziecka, swoję długą i ciężką chorobę, potém kłopoty z maleństwem, szczepienie ospy i tym podobne macierzyńskie przygody. Marya Rafaelina z chciwością słucha o tych bólach i cierpieniach, których ona, szczęściem, nie znała nigdy.
Tworzy sobie z tego rodzaj pociechy i w egoizmie staréj panny chwyta najdrobniejszy szczegół, aby w chwilach samotności i tęsknoty roztaczać przed sobą obrazy pełne bólu i smutku. Kazia skarży się ciągle, a jéj srebrny głosik przybiera rzewne odcienia. Tak, wycierpiała wiele, o! nie zapomni tego nigdy! Mąż jéj przecież zbliża się ku niéj, i nie zważając na świętość miejsca, uspokaja rozżaloną pocałunkiem.
— Wiem, żeś wiele przebyła — mówi obejmując ją silném ramieniem — ale za to, wiesz jak cię kocham.
I słowo to wiodące z sobą cały szereg zmysłowych po-