Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŻELAZNA.

Idzie!

(Daum siada przy kominie ciągle ubrany, wchodzi Stefka).
ŻELAZNA.

Idę do trafiki.

(wysuwa się z izby. Stefka nie widzi na razie Dauma, który siedzi wciąż nieruchomy koło pieca w futrze i kapeluszu, nagle Stefka go dostrzega).


SCENA X.
STEFKA — DAUM.
STEFKA.

Pan sobie winszuje?

DAUM.

Nic.

STEFKA.

To niewiele.

(krząta się koło swoich rzeczy teatralnych, układa sukienkę balową, wachlarz, kwiaty w koszu, staje, patrzy na Dauma chwilę, nagle parska śmiechem).
DAUM (ciągle siedząc).

Z czego się panienka śmieje?

STEFKA.

Pan ma dobrą głowę.

(chwila milczenia, Stefka siada i zaczyna fastrygować na baletowej spódnicy wstążki. Jest odwrócona tyłem do Dauma, nareszcie odwraca się i patrzy na niego).