Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jest do archidjakona. Nawet grzechy tamte zdają się chłodniejsze, niż nasze morały.
Należy otwarcie uznać całą bezpłodność sentymentalizmu pasterskiego ideału i cały bezwstyd jego optymizmu. Lecz na dobrą sprawę coś niecoś jeszcze pozostaje.
Przez długi czas, w którym rządziły bezapelacyjnie, dobrze przemyślane i zastosowane, ideały potęgi i cywilizacji, ideał doskonałego i zdrowego wieśniaka ucieleśniał się w jakiejś formie lub pojęciu o pewnej godności, prostocie i powadze pracy. Dobre nawet dla arystokraty wówczas było, jeśli już sam osiągnąć nie mógł niewinności i mądrości matki ziemi, przekonanie o kapłaństwie ubogich. Dobrem była dla niego wiara, że jeśli nie istniało niebo nad nim — było ono pod nim. Dobrem było pośród zwiewnych triumfów nieodparte uczucie, że istnieje coś ponad triumfy lepszego, myśl: „Czeka cię wypoczynek.“
Wyobrażenie idealnego pasterza zdaje się myśli nowoczesnej śmiesznem. Lecz ostatecznie stanowiło ono może jedyny z demokratycznych nałogów, postawionych na równi z nałogami arystokratycznymi przez samą arystokrację. Pasterz poezji pastoralnej różnił się bezwątpienia od pasterza rzeczywistego. W czasie, gdy pierwszy przygrywa- niewinnie swym jagniętom, drugi niewinnie im wymyślał; różnica zaś umysłowa, osobista i czystości była olbrzymia. Lecz różnica między pasterzem