Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Paryż okiem Jakobina, na Arkadję zaś okiem Euphnesa[1]. Głównem jej zadaniem jest dostrzeganie w całym naszym regularnym systemie życiowym stosu nagromadzonych rewolucyj. Pomijając wszelkich rewolucjonistów, należy stwierdzić, iż spełnia ona cel swój, nie dokonywając rzeczy niesłychanych, lecz czyniąc z rzeczy dokonanych niesłychane; nie tyle robi z cudów czyny, co z czynów cudy. Dla obdarzonego wyobraźnią człowieka, prawda przysłów jest czystym paradoksem, gdyż była ona paradoksem już w epoce kamiennej.

Niech nam wolno będzie tedy w tem oświetleniu spojrzeć na dawny ideał pasterski, Arkadję. Należy jednak wpierw wyjaśnić jedno. Arkadyjska sztuka i literatura jest utraconem marzeniem. Studjować ją znaczy tyle, co grzebać w listach miłosnych nieboszczyka. Jej kwiaty wydają się nam takim samym szychem, jak wstążki u kapelusza; jagnięta, tańczące w takt fujarki pastuszej, pląsają zda się według wszelkich zasad artystycznego baletu. Ba! nasz zwykły dzień roboczy, prozaiczny zdaje się nam weselszy, niż tamten dzień świąteczny. Tam, gdzie ich dawny zbytek przekroczył granice rozsądku, nawet cnoty wyglądają jak kapriole zakrzepłe w starożytnym fryzie. Bacchant na tych spłowiałych, starych obrazach podobny

  1. Główna postać w dziele Johna Lily: The Anatomy of Wit i Euphnes and his England. (1578-1590)