ku — wobec narodu pustelników. Chrystjanizm w tej chwytającej ostatecznie za serce jawności, która czyni z najgłębszej tajemnicy rzecz publiczną, działa zgodnie ze swem najdawniejszem źródłem, ze swym straszliwym początkiem. Nie był to przypadek zapewne, iż zjawisko zaćmienia słońca ukazało się w południe na wzgórzu. Męczeństwo pierwszych chrześcijan było jawne nietylko dla kaprysu prześladowców, ale płynęło z pragnienia i myśli samych ofiar.
Już czysto gramatyczne znaczenie wyrazu „męczennik“ burzy całkowicie myśl o prywatnym charakterze dobrych czynów. Męczennicy chrześcijańscy stanowili coś więcej, niż przykład; byli oni zapowiedzią. Dzisiejsza teorja duchowej subtelności rozstrzygałaby te sprawy zapewne inaczej. Zezwoliłaby ona Chrystusowi na ukrzyżowanie, gdyby to było potrzebne dla jego boskiej natury, lecz w imię dobrego smaku zadałaby pytanie, czy nie mogłoby się to odbyć w mieszkaniu prywatnem, tłumacząc się tem, że proces rozszarpywania męczennika przez lwa mógłby być ponętną sensacją, jakkolwiek nic nie stałoby temu na przeszkodzie, by delikwent pozwolił się rozszarpać we własnym salonie, wobec grona tylko bliskich przyjaciół.
Bliski jestem myśli, że mniemanie, jakoby świętość musiała być ukryta, jest wytworem chorobliwej i dekadenckiej skromności. Gwiazdy nie
Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/70
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.