Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Korowód był tak długi, że najsilniejsi dotarli już do lasu po zachodniej stronie Björne, gdy kalecy, starcy i kobiety z dziećmi minęli ledwo kościół brobijski.
Wkońcu znikli w lesie. Poranne słońce przyświecało im pod sosnami, a zachodzące miało witać wychodzących z lasu.
Trzeci to już dzień szukali i nawykli do tej pracy. Zaglądali pod strome skały, gdzie się uślizgują nogi, pod obalone pnie, gdzie łatwo połamać ręce i nogi, pod gałęzie gęstych świerków, zwieszonych nad mchem, który wabi do odpoczynku.
Znaleźli wszystko: jaskinię niedźwiedzia, jamę lisa, norę borsuka, sczerniałą ziemię po mielerzu, czerwoną górę ostrężynową, jodłę o białych szpilkach, las wypalony przed miesiącem, głaz rzucony przez trolla, jeno nie znaleźli miejsca, gdzie leżało coś czarnego pod skałą. Nikomu nie przyszło na myśl zbadać, czy to mrowisko, pień, czy człowiek. Napewno człowiek to był, ale tam nikt nie poszedł.
Wyszli na słońce po drugiej stronie lasu, ale nie znaleźli dziewczyny, której Bóg odebrał rozum. Zaczęli dumać, czy może raz jeszcze przetrząść las. Ale w lesie pociemku niebezpiecznie, gdyż są tam bezdenne moczary i spadziste rozpadliny. Zresztą, czego nie znaleźli przy słońcu, nie znaleźliby napewno po nocy.
— Chodźmy do Ekeby! — zawołał ktoś z tłumu.
— Chodźmy do Ekeby! — zakrzyknęli wszyscy.
— Spytamy kawalerów, czemu szczuli psami obłąkaną, doprowadzając ją tem do rozpaczy. Biedne, głodne dzieci nasze płaczą, podarliśmy odzież, owies się sypie, ziemniaki gniją, konie biegają luzem, krowy bez nadzoru, a my sami upadamy ze znużenia. Wszystko to ich wina! Chodźmy do Ekeby zrobić sąd nad nimi! Chodźmy do Ekeby!
— W tym roku klęski, my chłopi wszystko znieść musimy. Ciężko nas gniecie ręka boża, a w zimie przyjdzie głód. Kogóż szukał Pan? Nie proboszcza z Broby, gdyż jego modlitwa została wysłuchana. Winni są napewno wszystkiemu kawalerowie! Chodźmy do Ekeby!
— Zniszczyli posiadłość, wygnali majorową na gościniec, z ich winy brak nam pracy i cierpimy głód! Cała niedola, to ich dzieło! Chodźmy do Ekeby!