Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy się to już stało? — spytała ponownie.
Czuł, że musi odpowiedzieć i położyć kres trwodze, chociaż tak mu rozkosznie to sobie uświadamiać. Jakiemże ciepłem i jaśnią przejmuje go myśl, że szła tak długo, tak przemokła, zziębła, że drzy ze strachu, a w głosie jej czuć łzy.
— Nie! — odparł wreszcie. — Nie zaręczyłem się.
Pochwyciła jego dłoń i jęła gładzić.
— Jakżem szczęśliwa! — powiedziała, a pierś jej ściśnięta dotąd trwogą, podniosła się z westchnieniem ulgi, z oczu popłynęły łzy.
Drogę poety zasypały kwiaty. Stopniała w jego sercu cała ciemń, złość i uraza.
— O, jakże pani dobra! — powiedział. — Jakże dobra!
Tuż obok niego fale zagrażały całej wspaniałości i sławie Ekeby. Ludziom zbrakło wodza, nie stało człowieka, który im dodawał męstwa i nadziei. Padł z hukiem potężny łamacz fal, bałwany zakryły go i ruszyły zwycięskie na przylądek, gdzie stała kuźnia i młyn. Ludzie zaprzestali pracować i nie opierając się falom, rozpierzchli się, ogarnięci jeno żądzą ratowania swego mienia.
Młodzi ludzie uznali, że wszystko w porządku i Gösta postanowił oczywiście odprowadzić hrabinę. Nie mógł jej przecież zostawić w mroku nocy, lub pozwolić iść samej przez lód. Obojgu na myśl nawet nie przyszło, że Gösta potrzebny jest teraz w kuchni Szczęśliwi się czuli, że stara przyjaźń odnowiona.
Zdaje się, jakoby w tych młodych sercach zakwitła miłość, któż to jednak wiedzieć może? Baśń ich życia doszła mnie w urywkach jeno, toteż nie wiem niemal nic z tego, co mieściły ich dusze. Trudno mi też objaśnić motywy ich czynów. Wiem tylko, że hrabina postawiła tej nocy na kartę zdrowie, cześć i sławę, by dotrzeć do biedaka, i skierować go na właściwą drogę, zaś Gösta dopuścił do katastrofy, podkopującej byt ulubionej posiadłości, by dotrzymać towarzystwa tej, która dlań przezwyciężyła strach przed śmiercią, hańbą i karą.
Nieraz szłam za nimi myślą po lodzie, w tę noc straszliwą, która zakończyła się tak dobrze. Nie było w ich duszach chyba nic skrytego, coby musieli tłumić i od-