Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pędzać podczas tej wędrówki wesołej, kiedy opowiadali sobie wydarzenia, z czasu rozłąki.
Gösta został na nowo niewolnikiem i paziem hrabiny, klęczącym u jej nóg, ona zaś damą jego. Byli weseli i szczęśliwi, a żadne nie wspomniało słowem o miłości. Brodzili, śmiejąc się, po wodzie, śmiali się, znalazłszy drogę, śmiali się, błądząc, ślizgając się, padając, wstając słowem śmiali się nieustannie.
Życie było im od nowa piękną zabawą, oni zaś przypominali dzieci, które gniewały się na siebie przez czas pewien. Jakże miło pogodzić się i rozpocząć na nowo zabawę!
Zaczęły biegać plotki, a z czasem wieści o wyprawie hrabiny dotarły do Anny Stjärnhök.
— Widać Bóg ma niejedną strzałę w kołczanie! — powiedziała sobie. — Ukoję tedy serce swoje i zostanę tu, gdzie jestem potrzebna. I bez mojej pomocy potrafi Bóg zrobić człowieka z Gösty Berlinga.