Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprzedać takiego wiernego przyjaciela?!
Birara machnął uszami i trąbą, a potem chrząknął pojednawczo.
Z pewnością chciał powiedzieć:
— Już po wszystkiem, więc nie warto wspominać o tem...
Warora z podziwem patrzył na syna i rozmyślał.
Po chwili poklepał go po ramieniu i rzekł:
— Właściwie to Birara teraz do ciebie należy, Amra...
— Ech! — żachnął się chłopak. — Słoń jest nasz i pracuje sumiennie na całą rodzinę.
Birara znów machnął trąbą, łypnął oczkami i chrząknął cichutko.
— Niema o czem mówić! — taką myśl wyrażał głos łagodnego olbrzyma.
Amra spędził w domu cały dzień.
Najadł się wybornej polewki i placków, które tak smacznie przyrządzała matka.