Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie widziano go w domu pięć tygodni prawie.
Pewnej niedzieli nagle zawitał. Przyjechał na słoniu.
Birara poznał zagrodę i ucieszył się na widok mieszkających w niej ludzi.
Dotykał ich trąbą, chuchał na nich i pomrukiwał łagodnie.
Amra przywiózł 600 rupij — ciężki worek, pełny dużych, srebrnych pieniędzy.
Przejeżdżając przez Surat, kupił upominki.
Warora dostał nową fajkę i paczkę tytoniu, Soncza — żółtą chustkę na głowę, a dziewczynki — karmelki.
— No! Nareszcie Birara jest już zupełnie nasz! — zawołał Amra, rozdawszy upominki. — Będziecie mieli pole i nowy, piękny, czerwoną farbą pomalowany pług. A nie mówcie już nigdy o sprzedaży Birary!
Ponieważ słoń stał obok i nadsłuchiwał, chłopak zwrócił się do niego:
— Co to za pomysł, mój staruszku,