Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Delfin“ i „Tygrys“ z panem Haraburdą, stojącym na galardzie.
Polskie okręty niby wilki, idące tropem, ominęły krzyżujące po morzu orlogi szwedzkie, które ledwie majaczyły we mgle i mroku słabemi, żółtemi ognikami. Zwara na pełnem morzu potężnie szustała i kantowała brygantyny, lecz groźnym poszumem wałów, zdawało się, szeptała radośnie:
— Nareszcie!... Nareszcie!
Minęła noc i dopiero o ósmej rano opadać zaczęła mgła; z jej mętnej, szarej płachty wyłoniły się szpile masztów, wąskie banderki, miotające się w dmie, i topżagle okrętów nieprzyjacielskich, a woddali nad dalekim strądem połyskiwała Oliwa krzyżami opactwa.
Buchnął strzał ze „Świętego Jerzego“, a odpowiedziały mu natychmiast armatki od strony Latarni gdańskiej.
Brygantyny polskie, od nocy trzymające się pod wiatrem posmycznym, runęły na szwedzkie okręty, stojące na morzu, otaczając je szybko i sprawnie.
„Król Dawid“, „Święty Jerzy“, „Panna Wodna“ i „Goniący Jeleń“, sypały na wroga granaty i karkasy.
Tymczasem Witt na „Wodniku“, mając ze sobą „Tygrysa“, „Psa Białego“ i „Delfina“, odciął stojące przy helskim cyplu szwedzkie orlogi i kulami na nie ziać zaczął z impetem niepohamowanym.
Arendt Dickmann na „Świętym Jerzym“ zoczył flagę admirała Stiernskjolda na potężnej orlodze i w bój z nią wstąpił zaciekły, pędząc ku Oliwie. Dopadł z drugiej strony Justus Argen, prowadzący na „Pannę Wodną“ i z prawej burty na Szwedów śmierć rzucał.
Padł ranny Stiernskjold, lecz, krwią brocząc, kie-