Widocznie, wzrok jego przyłapała ochmistrzyni, bo bez szmeru zbliżyła się i, niby sprzątając, zdjęła ze stolika naczyńko, ukrywając je na oknie za kotarą.
Imć Kubala ani drgnął, stał i czekał.
Gdy rycerz opuścił się przy łożu na kolana i modlić się zaczął, pan Wojciech podsunął się do ochmistrzyni i szepnął:
— Niech-no, dobrodzika, idzie i powie w czeladni, aby dwa konie najlepsze siodłano i dwóch pachołków do drogi się rychtowało, a gdy będą gotowi, dobrodzika przyjdzie i powie mi o tem.
Ledwie się zamknęły za Rozą Lindstrom drzwi, Kubala skoczył do okna, przelał cały płyn z balsamki do kubka, który starannie za ciężką szafą ukrył, a misterne naczyńko stłukł i, rzuciwszy je na kobierzec, wodą polał.
— Tak będzie lepiej! — szepnął do siebie i znowu znieruchomiał, ze łzami patrząc na rycerza i na blade oblicze chorej pani.
Pan Haraburda korzył się przed krucyfiksem przodków, czując, jak rozpacz chwyta go za serce, ręce ściskał, aż chrzęściły stawy i, bijąc się w piersi, szeptał drżącemi ustami, co chwila spoglądając na leżącą, taką drogą, a taką biedną teraz istotę.
Pani Wanda nie ruszała się i cicho wodziła nieprzytomnemi oczami po pułapie i ścianach izby.
Fan Haraburda nagle powstał z klęczek. Stanął przed Ukrzyżowanym i, patrząc w Jego wynędzniałe, umęczone oblicze, rzęził przez zaciśnięte zęby:
— Jeżeli, Boże, w opiece swej masz ludzi, co wiernie ojczyźnie służą, jej dobro nad własną szczęśliwość i umiłowanie przedkładając, uczyń tak, aby poznała
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/193
Wygląd
Ta strona została przepisana.