Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było poznać dawnych, zrównoważonych, spokojnych więźniów...
Towarzyszki rozpoczęły nową głodówkę. Biernie, nie widząc innego wyjścia z sytuacyi, przyłączyło się do nich całe więzienie męskie. Towarzyszki żądały usuusunięcia Masiukowa; myśmy niczego nie żądali... Głodziliśmy się, bo one się głodziły, bo przez to, że przyłączamy się do strejku, możemy przyspieszyć decyzyę władz, wykonanie obietnicy, danej przez naczelnika żandarmów.
I znowu komendant, z rozkazu, czy z własne inicyatywy — nie wiem — zaczął odgrywać komedyę współczucia... Wywołał towarzysza-lekarza do siebie do kancelaryi i wyrażał ubolewanie, że ludzie się głodzą; tłómaczył, ze nie jest temu winien, że dawno już robi staranie o przeniesienie go na inny urząd, że lada chwila, niezależnie od tego, czy więźniowie się będą głodzili, czy nie, ma właśnie otrzymać odpowiedź na te starania od zarządu żandarmskiego...
Argumenty te nie trafiły do przekonania uwięzionym.
I oto nazajutrz komendant wzywa starostę i oznajmia mu, że właśnie otrzymał z Irkucka oczekiwaną odpowiedź telegraficzną...
— Pokaż pan!
Pokazał. Adjutant naczelnika zarządu żandarmskiego zawiadamiał go o nominacyi rotmistrza Jakowlewa z Wiercholeńska na urząd komendanta Kary...
Rotmistrz żandarmów Jakowlew już poprzednio, w charakterze zastępcy, przez pewien czas spełniał ten