Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naczelnik żandarmów przyjechał dopiero po pół roku. Może przypuszczał, że w ciągu tego czasu więźniowie się uspokoją... O jakze się w takim razie omylił! Po upływie pół roku już wszyscy żądali usunięcia Masiukowa... Był to jedyny sposób powrócenia do normalnego stanu.
Von Plotto, ów tak długo oczekiwany naczelnik Irkuckiego zarządu żandarmskiego, obiecał zadość uczynić temu żądaniu uwięzionych.
W więzieniu dla kobiet, gdzie stan był jeszcze gorszy, bo towarzyszki zastosoyały względem Masiukowa zupełny bojkot, nie wpuszczając go do więzienia, ale przez to pozbawiając siebie otrzymywanych z domu pieniędzy, a nawet wiadomości o rodzicach, mężach, dzieciach wreszcie, von Plotto uroczyście obiecał usunąć Masiukowa z urzędu komendanta w ciągu trzech miesięcy.
Było to w lutym 1889 roku.
Znowu zaczęły się wyczekiwania długie, nieskończone. Znowu życie było jakby w zawieszeniu... Znowu liczono dnie męcząco długie, a gorzkie i ciężkie... Miesiące wydawały się latami... Ale upłynął jeden miesiąc i drugi i trzeci, a Masiukow pozostawał dalej na urzędzie... Świadomie, czy nieświadomie — nie chcę tego rozstrzygać — władze ignorowały i stan duszy więźniów i ich żądania, jak gdyby nawet nie spostrzegając zmiany jaka w ciągu tego czasu w tych więźniach zaszła.
A zmiana ta była ogromna... Zdenerwowanie doszło do najwyższego stopnia, i w tych co chwila wybuchających nawet z błahego powodu ludziach trudno