Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Nie mamy — pisały w rozlepionej we wsi Ust’-Kara odezwie — innego sposobu pomszczenia gwałtu i znęcania się nad naszą towarzyszką. Jedyny środek, jaki nam pozostał, jest to pomszczenie własną śmiercią. Tego środka postanowiliśmy użyć — morząc się głodem“...
Więzienie dla mężczyzn znajdowało się na odległość 15 wiorst od więzienia dla kobiet. Ta odległość była przyczyną tego, że wiadomość o gwałcie nad Kowalską otrzymaliśmy dopiero kilka dni potym, gdy towarzyszki już cztery dni się głodziły...
Wypadek nadto był tak niezwykły, a list Maryi Kowalewskiej, która nam komunikowała o zajściu, był napisany w tak podnieconym tonie, żeśmy nie dawali wiary, by wszystko tak właśnie odbyć się mogło... Co najważniejsza, towarzyszki się już kilka dni głodziły, żądając ukarania i usunięcia winnych z zajmowanych posad. Jasnym było, że rząd nie ustąpi odrazu. Przyłączenie się w takich warunkach do strejku głodowego nie miało najmniejszego sensu, bo nam niczym ono nie groziło i ofiarami musiały paść towarzyszki, które o kilka dni dłużej by się głodziły.
Trudno było znaleść wyjście z tego położenia. Napisano listy do towarzyszy, znajdujących się w „wolnych komandach“, zażądano zbadania sprawy, zakomunikowania szczegółów... A towarzyszki dalej wciąż się głodziły... Co dzień, co godzina sytuacya stawała się gorszą. Naraz jednego z siedzących, Iwana Kalużnego, wzywają na widzenie z siostrą — również katorżanką jedną z owych trzech, które rozpoczęły protest głodowy.