Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


życia i cierpiąc fizycznie, znajdowało jednak dosyć siły w sobie, by się od moralnego upadku uchronić. Ale przy pierwszym podmuchu nieprzyjaznego wiatru, ci słabi duchem ulękli się mających spaść na więzienie represyi i opuszczali je, jak szczury porzucają tonący okręt. Władze nie mogły nie ujrzeć w tym wyniku represyi i wzmagały je coraz bardziej, w naiwnej wierze, że to przyśpieszy upadek innych... Omyliły się... Jedyną myślą, jedynym niemal marzeniem uwięzionych było, by ci słabi jak najprędzej opuścili mury więzienne. „Co masz uczynić, czyń prędzej!“ I na szczęście z wyjątkiem jednego Bucha, który podał prośbę już po proteście i motywował to podanie względami rodzinnemi wszyscy inni postąpili w myśl marzeń uwięzionych.
Co się z tymi nieszczęśliwymi dzieje obecnie, gdy ruch rewolucyjny ogarnął całe państwo nie wiem... kryją się gdzieś po kątach, przeklinając zapewne w duszy tę chwilę słabości.

ROZDZIAŁ III.

Niedługo po przybyciu na Karę, korzystaliśmy z opisanego wyżej stann normalnego. Półtora roku zaledwie. Ogólna reakcya, jaka zapanowała w Rosyi za rządów Aleksandra III., nie mogła się nie odbić na losach więźniów stanu, do dziś dnia bowiem losy tych więźniów są w ścisłej zależności od polityki rządu w danym czasie. W chwili odwilży politycznej więźniowie są traktowani po ludzku, niekiedy władze nawet z pewnym uszanowaniem i uniżonością się do nich odnoszą, ale jak tylko z Petersburga wiatr reakcyi za-