Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


maganiom instrukcyi stało się zadość i krewni mieli własnoręczne listy uwięzionych. Odtąd pisało się listy w ten sposób:
Syn (brat, mąż) Pana (lub Pani) jest zupełnie zdrów. List z dnia otrzymał. Prosi o wysłanie mu tego lub owego. Pod listem podpis „Oddzielnego korpusu żandarmów podpułkownik taki a taki“. Z biegiem czasu zupełnie przystosowaliśmy się do tej formy listów i krewni nasi w setną rocznicę wzięcia Bastylii otrzymali list, w którym „oddzielnego korpusu żandarmów podpułkownik“ przypuszczając, że list nadejdzie mniej więcej 14. lipca, w imieniu syna składał powinszowania. Biedny żandarmski podpułkownik! Ani pzypuszczał, co to za data... Ale z listów tych korzystaliśmy nie tylko dla takiego naocznego przekonywania rodzin, że nie tracimy na humorze. Nieraz o najważniejszych wypadkach życia na Karze komunikowaliśmy po angielsku w tytułach rzekomo potrzebnych nam książek i jakaż radość panowała wśród uwięzionych, gdy rodzina w odpowiedzi rzekomo odmawiała przysłania tych książek, ale obiecywała przysłać jednę p. t. „Undestood“ – „Zrozumiane“...
A komendant zachodził w głowę, skąd wszyscy w całym świecie wiedzą, co się w więzieniu naszym dzieje...

ROZDZIAŁ II.

Dobrze nam było z miejscową władzą, nie celującą ani rozumem, ani inteligencyą, ani sprytem. Ale bo też te zalety były tu zupełnie zbyteczne. Władze centralne wysilały całą swą inteligencyę na to, by izo-