Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łych mieszkańców i goście z innych cel, do których nikt z nowicyuszów się nie dostał. Niemal że natychmiast po przywitaniu się, rzucono nam (oprócz mnie, do „Jakutki“ dostał się Luri) pytanie:
— Cóż? Wyszedł numer „Narodnej Woli!“
— Wyszedł. Przywieźliśmy go…
Powszechne zadowolenie… Po kilku chwilach, „gości“ wezwano do cel na kontrole, po której zamykano więźniów na klucz, a klucze odnoszono komendantowi. W razie pożaru, lub innego jakiego nieszczęścia, dopiero po nie posyłano… Tak jest we wszystkich zresztą więzieniach… Wyższa władza nie ufa niższej, ta znów najniższej, i jeżeli kiedyś Polska nierządem stała, to obecna Rosya stoi nieufnością…
Po wyjściu gości dopiero na dobre rozpoczęły się rozpytywania.
Jedni przerywali drugim. Ci pytali o jedno, owi o co innego. Odpowiadaliśmy naturalnie, ale dopiero wiele, wiele lat potym zoryentowałem się co do znaczenia stawianych wówczas przez towarzyszy pytań i co do ich sformułowania. Tu w jednej celi, przy jednym stole siedzieli przedstawiciele wszystkich odcieni rosyjskiej myśli rewolucyjnej. Byli tu i ludowcy-ziemlewolcy, którzy dotąd nie mogli się pogodzić z myślą, że działalność wśród ludu została przez ówczesnych rewolucyonistów odsuniętą na dalszy plan; byli „buntarzy“, uznający teror, ale mający wielkie wątpliwości specyalnie co do teroru politycznego, jako systemu walki; byli wybitni działacze „Narodnej Woli“, którzy z wielką ironią mówili o aktualnym punkcie ówczesnego programu taktycznego partyi — „pochwy-