Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Carat chciał zastraszyć ludność robotniczą, a ludność ta zaprzysięgała mu zemstę za dokonane na towarzyszach morderstwa.
Ale wracam do Pietrusińskiego.
Tylko jeden jedyny raz odczuliśmy w rozmowie z nim, że w samotności myśli o tej śmierci, która jak miecz Damoklesa zawisła nad nim...
Żartowano z jednego z towarzyszy, którego odwiedzała narzeczona.
— A jam jeszcze nigdy nie kochał — smutnym głosem przerwał te żarty Janek — nie znam tego uczucia, nie mogę go sobie nawet wyobrazić.
Biedne dziecko... Nie doznał go, nie dano mu go doznać...
Ale takie chwile rozrzewnienia i smutku zdarzały się bardzo rzadko. Robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, by je zażegnać. W tym celu urządziliśmy wykłady różnych przedmiotów dla towarzyszy robotników, korzystaliśmy z prawa zbierania się w jednej celi i urządzaliśmy dyskusje i pogawędki. Niekiedy tworzyliśmy chóry i głośne śpiewy rozbrzmiewały w całym pawilonie.
A czas robił swoje. Minął tydzień. Wyroki śmierci, wiszące nad towarzyszami, wydawały nam się już nieprawdopodobnemi. W miarę tego, jak czas upływał, zaczynaliśmy się uspokajać. Jedynie los Stanisława Kunickiego wzbudzał powszechne obawy. Był on jednym z najbardziej czynnych